Podróże jakich oczekujesz
Czy może być coś bardziej romantycznego od wspólnych spacerów po piaszczystej plaży? Dla miłośników wody z pewnością tak. O niezapomnianych chwilach w trakcie podróży poślubnej po Mauritiusie opowiadają dwie pary, które przyrzekły sobie miłość. Pomimo wcześniejszych wątpliwości wycieczki fakultatywne, na które zdecydowali się Iwona, Arek, Elżbieta i Michał, okazały się strzałem w dziesiątkę.
Katamaran to dość oryginalny rodzaj statku, bo składający się z dwóch kadłubów. Taka konstrukcja wykazuje o wiele większą stabilność podczas rejsu niż tradycyjna łódź jednokadłubowa. Bezpieczeństwo i komfort, jakie zapewnia taki statek, doceniają zwłaszcza turyści, którzy decydują się na wycieczki do pobliskich wysp. Na pomysł rejsu katamaranem na Mauritiusie w trakcie miesiąca miodowego wpadł Arek. Zarówno on, jak i jego żona, są architektami, którzy wymarzyli sobie pełne atrakcji wakacje w tropikach.
– Jesteśmy zameldowani w jednym z hoteli znajdujących się we wschodniej części wyspy. Okazało się, że istnieje możliwość wypłynięcia na ocean, zobaczenia innych, pięknych miejsc, w tym zjawiskowego wodospadu. Iwonka samodzielnie nie potrafi nawet utrzymać się na powierzchni wody i musiałem ją trochę namawiać, ale teraz żadne z nas nie żałuje – relacjonuje mężczyzna.
– Z początku bałam się dużych fal, wypadnięcia za burtę i choroby morskiej jak z filmu o piratach – śmieje się Iwona. – Na szczęście nic z tych rzeczy się nie stało, katamaranem prawie w ogóle nie kołysało, a naszą podróż poślubną na Mauritius będę wspominać do końca życia – dodaje.
Pozytywne odczucia ma również para z Warszawy. Dużo starsze małżeństwo z trzydziestoletnim stażem postanowiło uczcić okrągłą rocznicę zawarcia sakramentalnego związku urlopem na egzotycznej wyspie.
– Kiedy braliśmy ślub, nie było nas stać na takie wojaże, nie było też w Polsce takich możliwości, biur oferujących egzotyczne wyjazdy. Tą wycieczką rekompensujemy sobie brak podróży poślubnej. Mauritius okazał się fantastycznym miejscem – żywiołowo opowiada korpulentna blondynka.
Jej mężowi udaje się wtrącić:
– Ela wybrała hotel zaraz przy plaży, a ja w ofercie operatora przeczytałem, że można wypłynąć łódką, zobaczyć szmaragdowe laguny i wejść na małą wysepkę Gabriela.
Elżbieta dodaje:
– Mieliśmy prawdziwe szczęście, bo udało nam się z bliska zobaczyć delfiny. Rejs katamaranem na Mauritiusie będę polecać każdemu, to był naprawdę niezapomniany dzień!